Krwawa tragifarsa na Bliskim Wshodzie wydaje się wchodzić w nową fazę. Jak donosi rzecznik US Armed Force, jeden z amerykańskich baz lotniczych została zaatakowanaprzez islamistów za pomocą broni chemicznej. Na bazę spadł pocisk wypełniony iperytem.
Wprawdzie szybkie testy z wykorystaniem odczynników chemicznych dały sprzeczne rezultaty, ale indetyfikację zastosowanego środka przeprowadzono w oparciu o charakterystyczny, silny zapach czosnku, towarzyszący temu atakowi (https://pl.wikipedia.org/wiki/Iperyt_siarkowy).
Jak widać, w miarę zaostrzania się ogólnoświatowej "wojny z terroryzmem", skala i zakres ataków terrorystycznych bynajmniej nie maleje, a bezpieczeństwo światowe wcale się nie polepsza. Co gorsza, siatki terrorystyczne atakują dotąd nieosiągalne tereny i wzbogacają swój arsenał o coraz groźniejsze środki rażenia.
Tym bardziej dziwić morze ostracyzm,z jakim spotyka się na międzynarodowej arenie syryjski rząd Assada, którego żywotnym interesem jest zwalczanie rozmaitych band żyjących grabieży pod pozorem walki o czystość islamu.