murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński
152
BLOG

Kołtun polski i makulatura.

murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński Polityka Obserwuj notkę 0

Ileż to wylano atramentu, ileż to gąb zdarto podczas kłótni o kołtuna! Rzekomo choroba o straszliwych skutkach, zawleczona do Polski z azjatyckiego wschodu, której sama próba usunięcia miała skutkować paraliżem, obłędem i ślepotą, tak naprawdę okazała się przyczepionym głowy zlepkiem owadzich wydalin i limfy, wytoczonej z nosiciela przez żerujące bez przeszkody pasożyty. Kłębem brudu, pod którym spokojnie i bez zakłóceń żył i pracował zdrowy, ludzki organizm. Ohydną, niepotrzebną doczepką.

Dokładnie tak samo jak odstawiany przez "totalną opozycję" cyrk - bo, na miły Bóg, nie protest! - "w obronie". Trybunału. Macic. Prasy. Okupanckich przywilejów folksdojczy - a, pardon - przywilejów emerytowanych oficerów SB (semantyka). Cyrk ciągły, który sam dobiera sobie przyczyny. Patrząc z daleka nie widać w tym zamieszaniu polityki, z daleka widać tylko kupę brudu, zwyrodniały kłąb, w którym coś się cały czas rusza. A pod spodem?

A pod spodem nic.  Ludzie wstali i jedzą śniadanie. Lekarze schodzą z dyżurów, policjanci wychodzą na patrole, kurierzy klnąc przerzucają tony świątecznych paczek, które wysyłają internetowe sklepy. Trzeba co rusz uzupełniać pieniądze w bankomatach, a w poniedziałek biurowe krzesła ugną się po staremu pod tysiącami ton urzędniczych pośladków. Setki tysięcy ton papieru zakrążą jak codzień.

Nikt nie pruje szaf, jak po Smoleńsku. Nikt nie plombuje szaf, jak po "nocnej zmianie". Nikt nie przemyka pod ścianami, nikogo pałkami nie tłuką za "naruszenie godziny milicyjnej". Nie ma  żadnej "choroby polskiej demokracji". Jest kołtun. Stary, latami zgromadzony brud. I pasożyty.

Usunięcie kołtuna nigdy nie stanowiło problemu. Problem stanowił zastarzały przesąd, irracjonalny strach, że istnienie tego ohydnego placka chroni przed czymś znacznie gorszym. Trzeba było ten strach zwalczać jeszcze większym strachem: skuteczną bronią okazała się dopiero plotka, że na kołtuny zostanie nałożony podatek.

Od wiek wieków bowiem, nic tak nie trwożyło i wielmożów, i niepiśmiennego ludu, jak możliwość utraty ciężko wystaranego dochodu. Na przykład sejmowa hucpa, którą śledziliśmy wczorajszą nocą, omal nie wstrzymała głosowania jedynej ustawy, która w ciągu ćwierćwiecza III RP zdołała wyprowadzić na ulicę weteranów "resortu". Wteranów przejętych, że nie potrafią, jak typowy polski emeryt, przeżyć miesiąca za jakieś dwa tysiące złotych do ręki.

Co można weteranom poradzić? Otóż typowy, polski emeryt, któremu zdrowie i towarzyskie znajomości nie pozwalały dorobić na boku, bardzo często zarabiał na chleb sprzedażą surowców wtórnych. Aluminiowych puszek. Szkła. Makulatury.

Ludowa legenda głosi, że panowie z resortowym doświadczeniem nawet jeśli zdawali służbową broń, nie zdawali służbowych papierów. Jeszcze dziś za niejedną szafą, pod niejednym tapczanem znajdzie się tekturowa teczka pełna papierów, które moża wynieść i sprzedać.

Być może strach przed tym recyklingiem sprawia że skacze i wrzeszczy niejeden uczestnik urządzanego przez "totalną opozycję" zoologu.

Każda opublikowana tu notka jest produktem kolekcjonerskim. Nie służy do czytania, ani też do zamieszczania w niej informacji bądź opinii. Uwaga: CACATOR CAVE MALUM!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka