murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński
523
BLOG

Kaczka (dziennikarska) po berlińsku: z tą ciężarówką ktoś (znowu) przesadził.

murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński Polityka Obserwuj notkę 10

Tragiczne zdarzenie na berlińskim bożonarodzeniowym kiermaszu, dziwnym trafem wpisuje się w kontekst warszawskich awantur, którym  zachodnie media poświęcają nieproporcjonalnie wielką uwagę.  Wpisuje się nie tylko sposobem relacji, emocjonalnym i odległym od chłodnego obiektywizmu, ale też realnym niebezpieczeństwem, że zostaną przez euro-zelotów ściśłe powiązane.

Bo cóż o zamachu podają Niemcy? W ludzi zgromadzonych na bożnarodzeniowym kiermaszu wjechał TIR na polskich numerach. Agencja Reutera ogłosiła bez kozery i czekania, że "w samochodzie znaleziono zwłoki Polaka", zaś polskojęzyczne portale niemieckie, ztypową dyskrecją co do narodowości sprawców,  wrzuciły tytuły typu "polska ciężarówka wjechała w tłum". Bez udziału osób trzecich?

Dopiero doniesienia z polskiej firmy przewozowej pozwoliły ustalić, że polski kierowca, któremu miejscowi  niespodziewanie kazali czekać do jutra na rozładunek w jakiejś arabskiej dzielnicy, nie daje znaku życia od południa. Ale to sprawy ani trochę nie rozjaśnia

Raporty niemieckich służb zdają sie twierdzić, że zamachowcy (którzy musieli wcześniej zaplanować zamach, rozpoznając np. zabezpieczenie imprezy i trasę dojazdu) porwali przejeżdżający tranzytem pojazd spontanicznie, a potem (wioząc zakrwawione zwłoki w kabinie?) przejechali kawał miasta i wjechali na teren imprezy masowej. Przez nikogo nie zatrzymywani, przez nikogo nie zauważeni. Nikt nawet nie pyta, po co zamachowcom potrzebny cały ten korowód, skoro ataku mogli dokonać przy pomocy broni palnej, którą już wcześniej posiadali.

Więcej, media niemieckie, wbrew informacjom pochodzącym z pierwszej ręki - z polskiej firmy transportowej - ogłaszają, że ciężarówka została porwana z... placu budowy na terenie Polski! 
Po czym (wioząc zakrwawione zwłoki w kabinie?) przejechała kawałek Polski, granicę, parę godzin autobahną, a następnie kręciła się po mieście, cały czas nie zwracając niczyjej uwagi. Zupełnie jakby w Polsce, gdzie większość ciemnoskórych ma wyższe wykształcenie a żaden nie para się pracą fizyczną, śniady tirowiec był czymś tak normalnym, jak tureckie dziecko na niemieckim placu zabaw. A może postrzelane zwłoki w kabinie ciężarówki też są w Niemczech czymś zwyczajnym?

Ładny Ordnung macie panowie, jeśli się takie rzeczy u was dzieją. Albo jeśli z podniesionym czołem takie bzdury u was piszą.

No ale to nic nowego. I lekceważenie polskich informacji z pierwszej ręki, i mnożenie nieprawdopodobieństw to działania ulubione dla niemieckich mediów, co udowadnia sposób, w jaki pokazywano w Niemczech relacje z warszawskiej okołosejmowej awantury. Niemcy traktują wolnośc prasy z pełną nabożeństwa powagą, póki nie chodzi o opisywanie  imigranckich, albo antyemigranckich ekscesów.

Więcej, jeśli się do histerycznych opisów "kryzysu polskiej demokracji", doda gorączkowe plotki rozpowszechniane na temat zamachu i użytego w nim samochodu, oraz tradycyjną niechęć niemieckich agencji do partii PiS, jako sumę możemy otrzymać rozpaczliwy okrzyk europosła Lewandowskiego, że Europa zamiast Aleppo, powinna poważnie zająć się Warszawą.
Dziwnym trafem, pojawienie się tych wszystkich "faktów prasowych", od europosła do mitycznej budowy gdzieś w Polsce, ma postać logicznego ciągu zdarzeń. Zdarzeń zbliżonych w czasie i wzajemnie powiązanych.

Jeśli niemieckie media i służby, które wiadomości o ekscesach imigrantów potrafią, jak wiemy, bardzo sprawnie wyciszać (np. sprawa Kolonii, albo Bułgara, który w metrze zrzucił kobietę ze schodów) teraz wyrzucają z siebie ciąg gorączkowych, rozbieżnych niusów,  jeśli do ataku przyznało się Państwo Islamskie, a niemiecka policja prowadzi śledztwo, "czemu właśnie ciężarówka na polskich numerach została użyta w zamachu", możemy spodziewać się, że dalszy ciąg wydarzeń będzie dotyczył także nas.

 

I nie obawiam się tu, że legenda o "kradzieży z placu budowy' poskutkuje wpowadzeniem kontroli na zachodniej granicy i utrudnieniami dla zatrudnionych w Niemczech rodaków, a odpowiedzialność za te szykany spadnie na dyplomatów partii rządzącej.

Obawiam się raczej, że niemieckie służby, którym "słowiański kaszub Europy" z "szogunem"  do spółki przyznali prawo do samodzielnych działań na terenie Polski, zaczną pod pozorem zabezpieczenia antyterrorystycznego gorączkową i niekontrolowaną działalność na terenie naszego kraju. 
A kiedy ktoś zechce uchylić odpowiednią ustawę, ktoś inny zacznie znowu okupować sejmową trybunę.

Powiecie może, że poważne służby ościennego państwa nie podejmą działań na podstawie fejkowych wiadomości. Ależ mili moi! Większość działań, jakie poważne państwa podejmują wobec Polski opiera się wyłącznie na fejkowych wiadomościach. Nawet parę posiedzeń i rezolucji Parlamentu i Komisji Europejskiej. Tej Komisji, która właśnie szykuje następne posiedzenie, na którym może łatwo podchwycić fejkowe informacje o "zagrożeniu terrorystycznym" płynącym ze "zdestabilizowanego państwa" nad Wisłą.

 

PS. Mimo deklaracji Państwa Islamskiego, TVN nadal nie wie, "czy doszło do zamachu terrorystycznego". Być może Genossen czymś jeszcze nas zaskoczą.

PS.2 Polski kierowca nie jest w relacjach dołączany do liczby ofiar zamachu. Komunikaty mówią o nim "kierowca" albo "pasażer".

Każda opublikowana tu notka jest produktem kolekcjonerskim. Nie służy do czytania, ani też do zamieszczania w niej informacji bądź opinii. Uwaga: CACATOR CAVE MALUM!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka