murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński
188
BLOG

Murzyn zdumiony, że zrobił swoje, czyli "Gazeta" i sukces Macrona.

murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński Polityka Obserwuj notkę 2

Redaktor Żakowski ponoć napisał: "(...) demokracja pada przy masowym poparciu i biernej akceptacji większości dla zamachu stanu. (...)"* Trudno się z nim nie zgodzić. Całą władzę we Francji, od urzędu prezydenta po większość parlamentarną przejął Stanisław Tymiński ze swoją Partią X. Jest to oczywiście lokalny, francuski Stanisław Tymiński, o nadsekwańskich korzeniach, ale powtarza on co do joty imidż słynnego polskiego kandydata: nie tylko jest homo novus, którego partia stanowi skrzykniętą ad hoc zbieraninę, nie tylko za cały program służą mu utrzymane w agresywnym tonie zapowiedzi, ale też wyróżnia go niemal ta sama napięta, "elektryczna" fizys i egzotyczna - dla większości wyborców - małżonka.

Niedorosły do demokracji Homo Sovieticus podniósł głowę w Republice,  ojczyźnie praw człowieka i obywatela. W dodatku podniósł ją wśród tak dobrze znanych Polakom, niepokojących zjawisk jak "rekordowo wielka liczba głosów nieważnych" i "rekordowo niska frekwencja" wyborcza.


W czasach pierwszego, oryginalnego Tymińskiego, redaktor Jackowski pisał "mówi się, że reformami Balcerowicza Amerykanie przetestowali na nas metodę przetrącenia gospodarczego kręgosłupa Sowietom". Jeśli porównać niedawne przygody polskiej polityki (od "transformacji ustrojowej", do "rządów miłości" ukoronowanych ponad setką "smoleńskich" śmierci) do dzisiejszej walki, jaką Zachodnia Europa toczy z "populizmem", może się wydawać, że przetestowano na nas metody nie tylko ekonomicznych, ale i politycznych przewrotów.

A nad całym pobojowiskiem wydaje się polatać duch śp. Brzezińskiego, twórcy teorii "konwergencji" według której - w imię dobrobytu, postępu i pokoju - Sowiety miały nieco upodobnić się do Zachodu, zaś Zachód - upodobnić się do Sowietów. Et verbum caro facto est, a gdzie habitavit, zaraz poczujemy.


Jeśli jednak - wracając do skrzydlatych słów red. Żakowskiego - demokracja "okazała się zanadto skomplikowana, wymagająca, zawodna, niedoskonała i niezrozumiała", to winy należy szukać po pierwsze u tych, którzy  prawem kaduka przyznali sobie monopol na tejże demokracji nauczanie, interpretowanie i wyjaśnianie. Kto pamięta pierwsze polskie prezydenckie wybory, ten przyzna, że obłędny  sukces Tymińskiego był możliwy tylko dzięki samobójczej szarży "lewicy laickiej", która wystawiwszy wpierw do wyborów "uczonego w piśmie", o charyzmie dębowego stołka, potem zraziła wszystkich niepohamowaną agresją swej kampanii przeciw Wałęsie, by w końcu - kiedy już "ten szaman, ten indiański mesjasz"  (słowa jeszcze jednego re-re-redaktora) wziął wszystko co było do wzięcia i jeszcze więcej - usiadła w popiele i krzykliwym lamentem obwiniała o skutki własnej głupoty wszystkich dookoła, tylko nie siebie.


Ala, ale - zauważysz szanowny, a nieliczny Czytelniku -  red. Żakowski opisuje swymi skrzydlatymi słowy nie Republikę, ojczyznę praw etc., etc., tylko naszą nieszczęsną ziemię, na której "populizm" mimo wszystkich poprzednich transformacji, eksperymentów, rządów miłości i rekordowych ilości głosów nieważnych - odniósł zwycięstwo. Czytelniku miły, a nieliczny, nie rozpaczaj, sprzeczność to pozorna.

Przecież, kiedy rządy w metropolii obejmuje silna ręka, pierwszą troską tej ręki jest porządek w koloniach. Kolonie mają dostarczać dóbr - więc te dobra produkować - i służyć obywatelom metropolii jako odstraszający przykład, do czego prowadzi człowieka folgowanie dzikim instynktom i zabobonom niegodnym wieku Encyklopedii.

Dla obydwu tych celów kolonie powinny mieć własny zarząd, który potrafi je - bez zaangażowania metropolii - utrzymać  we względnym porządku.


Lewica laicka nie nadaje się do wprowadzania i utrzymywania porządku. Lewica laicka, jak każda lewica, nadaje się wyłącznie do działań destrukcyjnych, np. przekształcania swobodnego, a dzikiego kraju w kolonię uzależnioną od metropolii tak, by nawet ustanowienie w kolonii sprawnego zarządu nie mogło już zerwać jej zależności. Potem już jest niezdatna na nic, a ślady po niej i tych co jej działalność wspierali, trzeba w ludzkiej pamięci starannie zatrzeć. W ten sposób właśnie opisywali klasycy marksizmu rolę "pożytecznych idiotów", którzy mieli wspomagać szerzenie idei,póki nie zapanuje ona w ich ojczyźnie. Zaś już pod rządami "proletariatu" mieli zostać zmarginalizowani, lub poprostu ...usunięci.

Dziwne tylko, że ludzie,których zabawa w politykę sięga historią czasów Stalina, zapomnieli o tej zasadzie gdy brali się do swojej roboty.



*Źródło, z którego cytowano lotne słowa Red Żakowskiego: http://wpolityce.pl/polityka/345867-a-co-jezeli-polacy-nie-chca-demokracji-znamienny-tekst-w-gw-zlosc-przeobraza-sie-w-zwatpienie?strona=2

Słowa red Jackowskiego cytowałem za jego książką "Bitwa o Polskę"

Słowa Nadredaktora cytowałem za materiałami filmowymi TVP . Więcej grzechów nie pamiętam.



A morał? Morał: kto owym pociągiem jedzie, niech sobie zmówi paciórek.





© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

PS. Nie biorę żadnej odpowiedzialności za tytuł bądź tagi, którymi opatrzy ten tekst administracja S24.

Każda opublikowana tu notka jest produktem kolekcjonerskim. Nie służy do czytania, ani też do zamieszczania w niej informacji bądź opinii. Uwaga: CACATOR CAVE MALUM!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka